Nowe filmy Kodak Kodacolor

Kodak znowu namieszał w świecie fotografii analogowej. Po latach spokojnej oferty firma wypuściła dwie zupełnie nowe kolorowe klisze negatywowe – Kodacolor 100 i Kodacolor 200. Co ciekawe, nie są to odgrzewane kotlety z dawnych czasów, tylko świeże emulsje, dostępne od razu w formacie 35 mm. To pierwszy raz od ponad dekady, gdy Kodak sam wprowadza na rynek nowe filmy pod własną marką.

Do tej pory Kodak trzymał się sprawdzonych pozycji jak Ektar 100, Gold 200, Portra 400 czy klasyczny Tri-X 400. W międzyczasie to mniejsze manufaktury eksperymentowały i dawały fotografom nowe opcje. Dlatego pojawienie się Kodacolorów ma taki ciężar – pokazuje, że Kodak znowu inwestuje w analog, i to w momencie, gdy zainteresowanie kliszą jest większe niż od dawna.

Za nowe filmy odpowiada Eastman Kodak, a nie Kodak Alaris, który zwykle obsługiwał ofertę dla fotografów. Do tego firma postanowiła sama sprzedawać filmy dystrybutorom, zamiast polegać w całości na pośrednikach. W teorii ma to pomóc z ciągłością dostaw i uspokoić trochę ceny, które w ostatnich latach potrafiły mocno skakać.

Jeśli chodzi o sam produkt – nazwa Kodacolor brzmi znajomo, bo to marka z historią, ale jej powrót w nowym wydaniu jest czymś w rodzaju ukłonu w stronę przeszłości z myślą o przyszłości. Kodacolor 100 to film dzienny o niskiej czułości, stawiający na drobne ziarno, naturalne kolory i szeroką tolerancję na naświetlenie. Kodacolor 200 daje podobny charakter, ale z odrobiną większej swobody w gorszym świetle. Nie są to szybkie filmy, ale razem pokrywają codzienne sytuacje od pełnego słońca po cień i wnętrza.

Pierwsze opinie? Fotografowie, którzy mieli okazję testować nowe klisze, opisują je jako mniej „krzykliwe” niż Gold 200 i zdecydowanie łagodniejsze niż kontrastowy Ektar 100. Kolory są delikatne, lekko ciepłe, z subtelnym zielonkawym tonem. Sklepy, które dostały wczesne partie, podkreślają, że obraz jest bliski temu, co widzi oko – bardziej realistyczny niż efektowny.

Czy to nowy rozdział w historii Kodaka? Wygląda na to, że firma nie tylko wraca do swoich korzeni, ale też próbuje na serio wzmocnić swoją pozycję na odradzającym się rynku analoga. Dla fanów fotografii na kliszy to naprawdę dobra wiadomość.

Podziel się swoją opinią