Rynek manualnych obiektywów zyskuje kolejnego gracza! Chiński producent Mr. Ding, znany do tej pory z konstrukcji na mocowanie Leica M, wprowadza do oferty nowość skierowaną do użytkowników bezlusterkowców Nikona – Noxlux DG 50 mm f/1.2. To trzecia generacja ich klasycznej „pięćdziesiątki”, która łączy oldschoolowy design z praktycznymi ulepszeniami dla współczesnych fotografów.
Choć obiektyw pozostaje w pełni manualny, pojawiły się styki elektroniczne. Dzięki nim aparat rozpozna szkło i pozwoli korzystać z funkcji wspomagających ostrzenie, co przy jasności f/1.2 robi ogromną różnicę. Mr. Ding poprawił także ergonomię pracy – minimalna odległość ostrzenia skrócona została do 45 cm (wcześniej 70 cm), co ułatwia kreatywne kadry i półzbliżenia.
Wnętrze obiektywu kryje 8 elementów w 6 grupach, w tym cztery soczewki ze szkła lantanu, które dbają o lepszy kontrast i charakter obrazu. Nowe powłoki skuteczniej walczą z blikami i duszkami w trudnych warunkach oświetleniowych, co jest piętą achillesową wielu obiektywów w stylu vintage.
Design? Czarny chrom, eleganckie wykończenie i kompaktowe wymiary (waga 470 g) sprawiają, że Noxlux wygląda jak stworzony do współpracy z retro-aparatem Nikon Zf. Standardowy gwint 52 mm umożliwia stosowanie popularnych filtrów.
Cena nowego Noxlux DG 50 mm f/1.2 to 439 USD. W zamian otrzymujemy manualny obiektyw z wyjątkową plastyką obrazu – idealny dla miłośników fotografii z klimatem. Nie ma tu autofocusa ani laboratoryjnej ostrości jak w Nikkorze Z 50 mm f/1.2 S za ponad 2000 USD, ale to właśnie dla wielu jest zaletą.